Wieczorne emocje w Jastrzębiu
Dodano: 05.12.2014W chłodny wieczór 03.12.2014 wielka grupa fanów siatkówki z naszej szkoły zapakowała się do autokaru, i…ruszyła na podbój Jastrzębia. Dzięki staraniom prof. Joanny Suchy, która zorganizowała ten wyjazd, mogliśmy z bliska zapoznać się ze wspaniałą atmosferą wielkiego sportowego widowiska, jakim był mecz siatkarskiej Ligi Mistrzów pomiędzy Jastrzębskim Węglem a Lokomotiwem Nowosybirsk.
Czterdziestu kilku wybrańców z różnych klas do spółki z opiekunami, przed godziną 16-tą wyruszyło ze Skoczowa, aby po niespełna godzinie zameldować się w hali, gdzie miało się rozegrać spotkanie między wymienionymi drużynami. Na miejscu okazało się, że jesteśmy pierwszymi kibicami, a dopiero po 30 minutach powoli zaczęli przybywać inni – już w trakcie rozgrzewki zawodników. Nawiasem mówiąc, jest to nie mniej widowiskowe, niż sam mecz, chociaż oczywiście nie te emocje!!! Od momentu kiedy na widowni zameldował się fan klub Jastrzębskiego Węgla wyposażony we wszystkie niezbędne sprzęty (bębny, flagi, etc.), zrobiło się dosyć głośno. W momencie kiedy przedstawiano zawodników, zgiełk był już dość duży…czyli taki, jak być powinien! No i się zaczęło!!!…
Pierwszy set, wynik zmieniający się raz w tę, raz w inną stronę. Błyskawiczne akcje, obrony, kontry…jednym słowem wszystko to, na co liczyliśmy, jadąc w ten wieczór do Jastrzębia. Prawdziwa to uczta dla kibica siatkówki, bo emocje dużo większe niż przed szklanym ekranem, poza tym można się nieźle wyżyć!! Oczywiście wszystko w ramach prawdziwego, zdrowego i kulturalnego kibicowania – tak jak na meczach siatkówki, a nie na piłce nożnej. Zresztą sami wiecie! I wszystko byłoby naprawdę super: dużo bardzo dobrej siatkówki, bardzo znani zawodnicy, gorąca atmosfera…tylko wynik nie ten!:(
Niestety drużyna Jastrzębskiego uległa gościom ze Wschodu 1:3. Pierwszy set wygrany po ładnej, wyrównanej walce, ale potem coś się zacięło w grze naszych siatkarzy. Psute zagrywki, nieskończone ataki, niewykorzystane kontry…wszystko to złożyło się na końcową przegraną. A tak dobrze się zaczęło!
Ale cóż! Miejmy nadzieję, że jak następnym razem (oby tak było!) pojedziemy na mecz do Jastrzębia, to Węgiel wygra i będziemy mieć z tego jeszcze więcej radości! A tak, na koniec, jeszcze małe „polowanie” na autografy i fotki ze siatkarzami i…do domu. Trochę zachrypnięci, trochę ogłuszeni hałasem z hali ale chyba zadowoleni, no może nie z wyniku!
Jedno na koniec – WARTO BYŁO!! Tego w domu nie mamy:))
psw