Czterdzieści lat minęło…
Dodano: 14.12.2021I wcale nie jest to dosłowny cytat z tytułowej piosenki starego, polskiego serialu „Czterdziestolatek”. To raczej takie dosyć odległe wspomnienie kilkunastoletniego chłopaka, kiedy w niedzielny poranek 13 grudnia 1981 roku okazało się, że… wszystko wokół stanęło! W telewizji, gdzie były dwa (?!!) kanały nie pokazywano nic poza wystąpieniem generała Jaruzelskiego, jakby na to nie patrzeć szefa wojskowej junty (nazywało się to WRON – „piękna” nazwa!). Ach przepraszam! Były jeszcze filmy wojenne, i tylko takie… Nagle się okazało, że nie można się ruszyć poza teren swojej miejscowości bez przepustki, że wprowadzono godzinę policyjną i po drogach jeździły patrole wojskowe. I jeszcze wiele innych rzeczy, ale zawieszono też naukę w szkołach wszystkich typów i nagle zrobiły się dłuuugie ferie świąteczne – na zajęcia wróciło się dopiero po 1 stycznia 1982. Inna sprawa, że potem nie było ferii zimowych, bo trzeba było odpracować to wcześniejsze wolne. A jedyną normalna rzeczą w tamtym czasie była niesamowita zimowa aura, gdzie było dużo śniegu i temperatury rzędu minus 20 stopni…
A tak odsuwając na bok wspomnienia, chciałem tylko powiedzieć że cały czas nawiązuję do wprowadzenia w Polsce STANU WOJENNEGO. Z samej definicji wynika, że musi istnieć zagrożenie WOJNĄ żeby taki stan wprowadzać. Tymczasem niczego takiego w tamtym czasie nie było, tylko dokonano najzwyklejszego pod słońcem nadużycia prawa i zasłaniając się fałszywym DOBREM NARODU (coś to komuś przypomina?!) złapano wszystkich za twarz. Po tym, jak minęły tamte czasy a nastała epoka współczesnych rządów, tamte wydarzenia nazwano ZBRODNIĄ NA NARODZIE POLSKIM. I przez wiele lat „stawiano przed obliczem sprawiedliwości” sprawców (tych namierzalnych!) wprowadzenia stanu wojennego – tylko jakoś nigdy nikogo specjalnie za to nie ukarano…
Tamten czas, czas stanu wojennego, czas strachu (jakby nie było), czas gnębienia ludzi przez władze to coś, co nie kojarzy się ze świętowaniem, radością – raczej z szarym ponurym oczekiwaniem na coś, co mogło się każdemu przydarzyć. Na przykład „odwiedziny” milicji połączone z przeszukaniem domu, aresztowanie kogoś z najbliższych i późniejsze osadzenie go w areszcie śledczym; problemy w pracy związane z oskarżaniem o „nielegalną i wywrotową działalność antypaństwową”, a co najmniej szykanowanie. I patrząc na to z perspektywy czasu zastanawiam się głęboko nad sensem świętowania (?!!) czegoś, co odebrało nam mnóstwo pozytywnej energii, co wiązało się z nieszczęściem wielu ludzi, strachem przed jutrem, zamykaniem w domach…
Czasy się zmieniają, ludzie podobno też, natomiast władza karmiła się, karmi i karmić będzie energią tych, którymi rządzi. Im więcej dobrej, pozytywnej energii, pozytywnych wibracji – tym trudniej ogarnąć rządzonych! Im więcej smutku, przygnębienia, strachu czyli słabych wibracji, słabej energii – tym łatwiej sterować masami! Jestem przekonany, że nie mam ochoty „świętować” czegoś, co odbiera mi radość życia, a mówienie o czterdziestej rocznicy wprowadzenia stanu wojennego w kontekście „święta” to coś, co mi kompletnie NIE ODPOWIADA. Oczywiście, nie oznacza to, że umniejszam cokolwiek bohaterom tamtych czasów – wręcz odwrotnie! Należy mówić o nich z wielkim szacunkiem, ale „przy okazji” nie dać się wmanewrować w darcie szat, wielki płacz i (co najgorsze!) bezsensowne marnotrawienie energii na tysięczne rozważania na temat jakie to straszne i niepowetowane szkody spowodował STAN WOJENNY w POLSCE! To jest historia o której (podkreślam) warto pamiętać i dlatego propozycja aby zobaczyć TO: na poniższej prezentacji