VII Święto Liczby PI
Dodano: 08.04.2013VII Święto Liczby PI
14 marca, w dzień liczby Pi, oddziały matematyczne klas 2 i 3 wraz z opiekunami p. Beatą Nawrat i Eweliną Klimek, udały się do Katowic. Na wydziałach: matematycznym, fizycznym i chemicznym Uniwersytetu Śląskiego, w miłej atmosferze świętowaliśmy urodziny liczby Pi. Na początek uczestniczyliśmy w ciekawym wykładzie z dziedziny chemii. Na naszych oczach zachodziły bardzo efektowne reakcje, część z nich była tak prosta, że zachęcano nas do powtórzenia ich w domu. Ich efekty były jednak zjawiskowe. dymy, mgły wyskakująca z naczyń piana, a nawet chemiczny ogród- to wszystko przygotowali dla nas chemicy. Jednak największym zainteresowaniem cieszył się ciekły azot, o temperaturze ok. -196˚C. Widząc naszą wielką radość prowadzący zanurzali w nim kolejne przedmioty, aby je zamrozić i roztrzaskać o podłogę wśród śmiechów i okrzyków wielkiej radości. W tak niskiej temperaturze każda rzecz zamarzała tak bardzo, że rozsypywała się w drobne kawałki. Po teorii przyszedł czas na praktykę. Po wyjściu z wykładów udaliśmy się na wydział fizyki, aby wziąć udział w warsztatach. Zanim to się jednak stało dziewczyny postanowiły zawalczyć o świąteczne balony, to z pozoru łatwe zadanie przerosło je, w momencie gdy koło fortuny zatrzymało się na „trudnych”. Z łamigłówką sobie nie poradziły i na warsztaty udały się bez upragnionych baloników. W sali, gdzie odbywały się zajęcia przywitała nas bardzo sympatyczna studentka prowadząca warsztaty. Zaczęło się od kilku pytań, po których okazaliśmy się być ekspertami z dziedziny ciekłego azotu. Przeszliśmy więc do ćwiczeń, po wlaniu wrzątku do lodowatej cieczy(z czego powstała dość zimna mgła), zamrażaliśmy galaretkę, jabłka, balony, jednak jedno z doświadczeń zmroziło nam krew w żyłach. Prowadząca polała ręce panów ciekłym azotem, jakby to była woda. Okazało się jednak, że tylko wydawało się to straszne i zaraz potem kilka pań chętnie zgłosiło się do tego samego doświadczenia. Przed zakończeniem dostałyśmy czerwone róże, które z największą przyjemnością zanurzałyśmy w ciekłym azocie i roztrzaskiwały na stole bez użycia większej siły. Zimno w niczym nam nie przeszkodziło i nawet czekając na transport nadal byliśmy radośni. Tym bardziej, że w końcu udało się zdobyć niektórym te wymarzone balony J.